sobota, 28 grudnia 2013

Fakty o mnie. :3

Od pewnego czasu na ask'u męczą, marudzą, błagają, skomlą.. o fakty o mnie.image  
Mam dosyć odpowiadania ciągle na to samo. 
Postaram się zebrać jak najwięcej faktów i napisać je tutaj. :3 
A jak jeszcze raz ktoś będzie mi zawracał dupę o to, to znajdę i zabiję. ♥


  • 01.01.1999r.- Data urodzenia. 
  • Nie wiem, kiedy mam imieniny i czy w ogóle je mam. image 
  • To ja poznałam moją mamę z ojczymem i tak małe dziecko, którym byłam znalazło sobie nieświadomie nowego tatusia. image 
  • Kroiłam żaby, bo chciałam się dowiedzieć co mają w środku.  image  
  • Razem z przyjaciółką z dzieciństwa wstrzykiwałam ślimakom denaturat i sprawdzałam jak długo będą żyć i jaka dawka może je zabić.  image 
  • Chciałam wyjść za mąż za dziadka. image
  • Nie oglądałam bajek od 4 do 6 albo 7 roku życia. Wolałam oglądać filmy akcji, boks, piłkę nożną, żużel itp. razem z dziadkiem. 
  • Wymyślałam niestworzone historie od kiedy pamiętam, a moja mama zawsze lubiła tego słuchać. 
  • Napisałam bajkę na dobranoc dla mojej siostry. 
  • Moim ulubionym zespołem jest Linkin Park. Moja przygoda z ich muzyką zaczęła się od piosenki "Given up" kilka lat temu. image
  • Stawiam na rap, on uczy, wychowuje i ma głęboki przekaz. Nie ma lepszej muzyki. image
  • Miałam chyba 5 lat, jak pojechałam do prababci, wzięłam łopatkę i poszłam kopać w ogrodzie, a musicie wiedzieć, że ten ogród był ogromny. Usiadłam na środku podwórka i zaczęłam kopać. Odkopałam małego kreta, który był w mrowisku. Jak nikt nie widział wsadziłam go w pudełko i zabrałam do domu. Po tygodniu się dowiedzieli i kazali mi pójść go wypuścić. image
  • Jestem niejadkiem. Nie jem ŻADNEJ zupy i ŻADNYCH warzyw. Jem tylko to co z mięcha, z mięchem i nie zdrowe, frytki, hot-dogi, hamburgery itp. 
  • Chcę mieć sfinksa i pitbulla. 
  • Mój pierwszy pies zdechł po 3 miesiącach życia na nosówkę. Przez tydzień nie wychodziłam z pokoju, miałam 6 lat. Jadłam w pokoju, spałam, a do łazienki wychodziłam w nocy. image
  • Pierwszym zwierzątkiem, które było tylko moje, tylko ja się nim zajmowałam, była myszka. Zdechła w czerwcu tamtego roku. Żyła prawie rok. image
  • Mój pies jest dla mnie najważniejszy. Oddałabym dla niej życie i dla niej bym zabiła. image
  • Spadłam ze schodów 93748390 razy i za każdym razem ledwo się ruszać mogłam. image
  • Palę od czerwca 2012r. 
  • Uwielbiam kreskówki- zwariowane melodie, Scoobie Doo, kocia ferajna, miś Yogi, itp. image
  • Odczuwam emocje 10 razy bardziej niż powinnam. 
  • Nie znoszę mojej siostry. 
  • Piszę książkę, której prawdopodobnie nigdy nie zobaczycie. 
  • Miałam 5 lat, babcia pozwoliła mi hodować kijanki w wiaderku. Karmiłam je, wymieniałam im wodę i w ogóle. One sobie rosły. Zaczęły im nóżki rosnąć, w końcu z kijanek zmieniły się w żabki i skakały po całym mieszkaniu. image
  • Myję codziennie włosy. 
  • Jedyną rośliną, która przeżyła w moim domu był kaktus. 
  • Mam znamię nad żebrami z lewej strony. 
  • Uwielbiam czytać książki, na urodziny chcę autobiografię Liroy'a. 
  • Mama kazała mi się zająć kiedyś siostrą, miała 3 lata. Wzięłam ją na plac zabaw i jej nie pilnowałam. Spadła ze zjeżdżalni i złamała obojczyk. 
  • Majger w 5 klasie złamał mi palca od stopy w dwóch miejscach. 
  • Boję się wszystkiego co lata, nawet motyli. 
  • Jak w łazience jest pająk biorę lakier do włosów i go nim "zamrażam", a kilkanaście minut później podpalam go. 
  • Mam bliznę na kolanie, bo na weselu rodziców, ojciec rzucił kieliszkiem i trafiło w moje kolano. 
  • Przyjaźnię się z Kiro od 2 klasy. 
  • Nienawidziłam Babiakowej, pani pedagog z podstawówki. Zryła mi banie. 
  • Nie lubię ubierać choinki. 
  • W wigilię jem tylko ciasta. 




DZIĘKUJĘ, DO WIDZENIA. ;*

czwartek, 12 grudnia 2013

elo, elo 520!

Więc, na wstępie, chcę was przeprosić, że już nic nie dodaję. ;C
To taaak.. Rozdziałów już chyba nie będę dodawać, nie mam na to czasu, może na ferie. 
Nauka, nauka, nauka, blablabla. -.- 
Wszystko u mnie dobrze. XD
Mam nadzieję, że u was też, i że jesteście ze mną. :3 

sobota, 23 listopada 2013

III

   Przez kolejne cztery dni nic się nie działo, nic ciekawego się nie wydarzyło. Ten spokój mnie przytłaczał. 
   Dziś mama do mnie zadzwoniła, powiedziała, że tęskni. Oboje tak za mną tęsknią, że aż pojechali na wakacje. Teraz widzę jak wielkim ciężarem dla nich byłam. 
- Zobaczysz, nim się obejrzysz minie rok i wrócisz do domu. 
- Nie minął jeszcze miesiąc, mamo - trudno było mi ją okłamywać, przecież nie miałam zamiaru wracać, ale było jeszcze zbyt wcześnie, żeby się o tym dowiedziała. 
- Muszę kończyć, kochanie. Będzie dobrze, zobaczysz. 
   "Będzie dobrze" najpopularniejsze kłamstwo... 
Chwilę później poszłam do gabinetu mojego opiekuna, chciał ze mną porozmawiać, nie widziałam go od trzech dni. 
Jego oczy były dziś koloru brązowego, kiedy ostatni raz go widziałam były czerwone. 
   Usiadłam obok niego na balkonie, skierował wzrok w stronę morza. 
- Dowiedziałaś się czegoś? - zapytał chwilę później. 
- Nie - zamyśliłam się. - Morze tylko tego, że jest to niebezpieczne, chociaż nadal nie wiem co to jest. Tamtego dnia, Kira powiedziała, że jestem jedną z nich. Nie wiem kim, ale nie wiem też, czy w to wierzę. 
Spojrzał na mnie jakby ze smutkiem w oczach. 
- Jak na razie jesteś zwykłą dziewczyną - poprawił mnie. - Bardzo mi przykro, ale to, co się stanie jest twoim przeznaczeniem, a jak wszyscy wiemy, przeznaczenia nie da się oszukać - dlaczego po prostu nie mógł mi powiedzieć o co chodzi? Musiał otoczyć to tajemnicą. Nie podoba mi się to wszystko.
Położył dłoń na mojej. 
- Ona... Jest lodowata - głos zadrżał, kiedy to wypowiadałam, to było nienaturalne. To nie była wina złego przepływu krwi w jego organizmie. Uśmiechnął się i cofnął dłoń. Może powoli wszystko rozjaśniało mi się w umyśle, ale dalej było bardzo mocno zamazane. - Znajdź Kirę i idźcie na plażę, póki mamy ładną pogodę. 
   Nie myślałam o tym, chciałam, żeby to wszystko nigdy nie miało miejsca, żeby po prostu mnie "wyleczyli" i zostawili w spokoju, a nie zawracali głowę niepotrzebnymi sprawami. 
Ładna pogoda, też mi coś, przecież słońce nie wyłaniało się tutaj zza chmur na dłużej niż pięć minut. 
Na plaży spędziłyśmy kilka godzin. 
- O czym myślisz? - zapytała w pewnym momencie Kira. 
- Myślę o śmierci - odparłam cicho. - Często o niej myślę. Od lat jest przy mnie jako towarzyszka mojego życia. 
Lekki powiew wiatru wprawił w ruch moje włosy, które uniosły się, by po chwili opaść. Zupełnie jak szczęście. Kira przyglądała się temu swoimi pięknymi oczyma. 
- Jaka ona jest?
Zamyśliłam się, wyobrażając sobie postać śmierci. 
- Jest piękna - wydukałam, zamykając oczy. - Otacza ją spokój. Ma bardzo długie, srebrno-białe włosy. Uśmiecha się. Nie ma w ręku kosy, lecz kępę kluczy, złotych i srebrnych. 
   Podczas, gdy ja opowiadałam, moja przyjaciółka weszła do wody i z zadumą wpatrywała się w horyzont. 
- Wierzysz w Boga? - odwróciła się w moją stronę, a palcem wskazała niebo. 
- Nie, nie wierzę - wyprzedzając jej kolejne pytanie, zaczęłam mówić. - Jest tyle zła na świecie. Wojny, ludzie się mordują, gwałty, samobójstwa... Jeśli Bóg by istniał nie pozwoliłby na to. Słowianie nazywali go Bogiem Dobroci. Spójrz na świat, czego jest więcej? Zła czy dobra? 
   Zapanowała cisza, odetchnęłam głęboko. Nawet nie zauważyłam, że ledwo widoczne słońce już zaszło. 
- Jesteś przepełniona nienawiścią. 
- Wracajmy już - nie miałam ochoty już rozmawiać. 
   Kira miała rację. Nienawiść wypełniała mnie całą. Nienawidziłam wszystkiego, świata, życia, ludzi, siebie... Moja dusza była martwa. Moje serce rozbite na miliard małych kawałków. 
   Czułam się źle, chaos, który błąkał się po całym moim ciele przygniatał mnie z każdą sekundą coraz mocniej. Nie mogłam już tego wytrzymać... Chwyciłam nożyczki i zaczęłam robić płytkie nacięcia na delikatnej skórze ręki, tak, aby krew nie ciekła, lecz osadzała się na ranie. Nie wiem jak długo to trwało, zatraciłam się. Nożyczki wypadły mi z ręki, gdy tylko usłyszałam głośne chrząknięcie za plecami. 
- Znów to zrobiłaś - odezwał się, był zły.
   Ten facet zaczynał mnie irytować! Był wszędzie, gdzie ja, widział i wiedział wszystko!
- Podejdź do mnie - z niechęcią wykonałam zadanie. Szybko chwycił moją rękę i pociągnął do siebie, po czym ją zabandażował. - Proszę nie rób tego więcej. 
Jego oczy były czerwone, a w nich dało się zobaczyć smutek i strach oraz walkę. Walczył ze sobą, to był smutny widok, chyba. W tamtym momencie nawet ściany wydawały się być smutne. 
- Przepraszam - wymamrotałam jakby wybudzona z transu. 
- Dobrze - uśmiechnął się. - Teraz idź spać, a jutro porozmawiamy. 
   Tej nocy także nie spałam. Rozmyślałam nad sensem życia. Czy warto żyć? Warto cierpieć? Często się o to pytałam. Nigdy nie znalazłam odpowiedzi, może dlatego, że gdzieś w głębi duszy walczyłam o życie, choć tak bardzo go nienawidziłam. 
   Wyspa zaczynała się budzić, słońce rozproszyło swoje nikłe promienie po pokoju. Tylko ja siedziałam dalej bezczynnie skulona na podłodze. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, 6:40, który dziś dzień? Zupełnie straciłam poczucie czasu. Z trudem przypomniałam sobie datę przyjazdu - 21. czerwca. Jestem tu od 8 dni, czyli dziś jest 29. Minęło zaledwie pięć minut, usłyszałam kroki i ciche stukanie do drzwi, które po chwili uchyliły się ze zgrzytem. 
- Śpisz? - usłyszałam znajomy głos dziewczyny. 
- Nie, wejdź proszę - Kira na palcach podeszła podeszła do łóżka i usiadła na nim, ja zrobiłam to samo. Jej palce zaczęły wędrować krętymi ścieżkami po mojej zabandażowanej ręce. Wpatrywała się w nią jakby była rozgwieżdżonym niebem. 
- Wiedziałam, że to zrobisz - uśmiechnęła się. - Duchy wiedzą wszystko, ale nie po to tutaj przyszłam. 
- Kira, nie mam ochoty na głupie gierki. Mów po prostu o co chodzi? - bez słowa wstała i podeszła do okna. 
- Śniło mi się, że zmieniłam się w demona. Boję się, cholernie się boję, Akkie. Moje sny są prorocze, a jeśli stanę się potworem i będę zabijać ludzi, co wtedy? - jej głos drżał, a ręce trzęsły się ze strachu. Nagle jej oczy zrobiły się czarne, uniosła się lekko do góry i przemówiła męskim głosem: 
- To stanie się niedługo, nie masz na to wpływu! Przeznaczenia nie oszukasz! - Kira z hukiem opadła na ziemię, była nieprzytomna, a ja zdezorientowana. Chyba zaczynałam wierzyć w odmienność tego miejsca. Przez dłuższą chwilę nie mogłam się ruszyć. 
- Kira? - wymamrotałam, klękając przy niej. - Kira, słyszysz mnie? - do oczy napłynęły mi łzy, nie wiedziałam co mam robić. Dziewczyna leżała w bezruchu, wyglądała jakby była martwa. Ja nic nie mogłam zrobić. 
- Uhm... Co się stało? - trzymając się za głowę usiadła, nie otwierając oczu. Poczułam nagły przypływ energii. 
- Kira, cholernie mnie wystraszyłaś! 
- Przepraszam - uśmiechnęła się. - Nie mam na to wpływu. 
Mówiła zachrypniętym głosem, jakby obudziła się z długiego snu. 
- Co mówiłam? 
- Ty nic, ale ktoś twoimi ustami, mówił coś o przeznaczeniu. Nie przejmuj się - podniosłam ją z ziemi. Stwierdziłam, że powinna pójść coś zjeść. Powoli opuściła mój pokój chwiejnym krokiem. 
   Kilka minut później sama zgłodniałam i postanowiłam, że dołączę do Kiry na stołówce. 
Ku mojemu zdziwieniu nie było jej tam. Marcela też nigdzie nie było. Pewnie już o wszystkim wie i przesłuchuje biedną dziewczynę. 
Straciłam apetyt. 
Prawie biegnąc opuściłam to miejsce. Przemierzałam korytarze w poszukiwaniu przyjaciółki. Niestety, nigdzie nie było jej ani Marcela. 
   Wszystko tu było takie dziwne, inne. Teraz cieszyłam się, że mnie tu wysłano. Nie wiem, jak mogłam nie lubić tego miejsca, które teraz jest moim domem. 
- Akkie, nie idziesz na plażę? - na drodze stanął mi dość wysoki chłopak, nie mógł mieć więcej niż 19 lat, przystojny, umięśniony. Śliczne niebiesko-szare oczy i blond włosy. - Ziemia, odbiór - uśmiechnął się szeroko. 
- Wybacz, skąd wiesz kim jestem? - cofnęłam się kilka kroków w tył. 
- Jestem zastępcą Marcela, dużo mi o tobie opowiadał. To jak, idziesz na plażę? - uśmiechnął się i puścił mnie przodem, idąc nie zwracałam na niego zbytniej uwagi. 
   Tego dnia słońce nie wyłoniło się zza chmur ani na minutę. Na plaży nikogo prócz nas nie było. 
- Gdzie jest Marcel?
- Musiał coś załatwić, dał mi dwa dni, to znaczy... - zmieszał się lekko. - Za dwa dni powinien wrócić. Mam na imię Marco - uśmiechnął się. Nie czułam się pewnie w jego towarzystwie.  Szliśmy przed siebie, po chwili zdałam sobie sprawę, że idziemy w stronę lasu, do którego Marcel zabronił komukolwiek wchodzić. W tym momencie spojrzałam na Marco, który intensywnie na mnie patrzył. 
- Coś nie tak? - poczułam jak coś ukuło mnie w serce, często mi się to zdarza, kiedy coś jest niejasne, to znak, a przynajmniej ja to tak odbieram. Muszę dowiedzieć się o co tu chodzi. 
- Chcesz iść dalej? - zapytał, zatrzymując się. 
- Dlaczego nie? Chodźmy - uśmiechając się poszłam dalej, zostawiając chłopaka w tyle. 

środa, 20 listopada 2013

I & II

 CZĘŚĆ PIERWSZA.

NIEŚMIERTELNOŚĆ JAK NA RAZIE MOŻNA OSIĄGNĄĆ TYLKO PO ŚMIERCI. 
==================================

I.   Jestem Akkie, z pozoru zwykła nastolatka.
Mam 16 lat, chodzę do szkoły, mam "normalną" rodzinę. Nie mam przyjaciół. W czym rzecz?
Mam zaburzenia psychiczne. Depresję, myśli samobójcze, a ból sprawia mi przyjemność. 
Przynajmniej jestem sobą, nie udaję nikogo innego. 
   Moje problemy zaczęły się, kiedy skończyłam 13 lat... Pokłóciłam się wtedy z mamą. Przeczytałam w internecie o cięciu. 
Znalazłam żyletkę i zrobiłam to. Wiecie co czułam? 
Spokój, chorą satysfakcję. 
Chorą, no właśnie, bo to nie było normalne... 
"Przyjaciele" odwrócili się ode mnie, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. Teraz żyją spokojnie, w niewiedzy... 
   Dzisiaj jestem wrakiem człowieka. Ja nie żyję, ja istnieję. Dwa razy próbowałam się zabić, dwa razy mnie uratowali. 
Sięgam po żyletkę. 
Jedno nacięcie, drugi, trzecie, czwarte...
Piszę list, żegnam się z tym kurewskim światem, z rodzicami. Przepraszam... 
Ostatnie, najgłębsze cięcie. 
Czuję ulgę. Widzę sceny z mojego popapranego życia. Tracę kontakt. 
- Akkie! - ostatni dźwięk i ciemność. 
                  ===

- Otwiera oczy! - zapłakany głos odbija się echem po mojej głowie. - Akkie, kochanie... 
Cholera! Żyję, znowu to samo!Czyjeś dłonie zacisnęły się na moich ramionach i wstrząsnęły mną. 
- Proszę ją zostawić! - głośny krzyk. Otworzyłam oczy, lekarz odciągał ode mnie ojczyma.
- Mamo - wykrztusiłam. 
- Jestem tu - ścisnęła moją dłoń, cofnęłam swoją. 
Byłam wściekła! Jakim cudem do cholery przeżyłam?!
Co zrobiłam źle?!
- Dlaczego... Dlaczego żyję? - krztusiłam się od płaczu. 
- Skarbie - uważnie mi się przyglądała, jakbym była wyimaginowana. - Leżałaś nieprzytomna przez tydzień, lekarze nie dawali ci szans. 
   Nie dawali mi szans... Więc jak... Jak to jest możliwe?
   Nagły atak szału przysłonił mi świat.
Obudziłam się następnego dnia, w domu. 
Mama siedziała przy mnie. Było mi jej żal. 
Wycierpiała z mojej winy tak wiele... 
- Akkie - odezwała się cicho, zachrypniętym głosem. - Postanowiłam, że wyjeżdżasz do tego ośrodka dla... - nie dokończyła, nie musiała. Dobrze wiedziałam jaki to ośrodek. Dla młodzieży z zaburzeniami psychicznymi, na jakiejś prywatnej wyspie Marcela Kameliego. To było pewne, że w końcu tam trafię. Łatwiej powiedzieć, że to ośrodek dla obłąkanych albo po prosty psychiatryk. 
- Kiedy?
- Jutro rano masz samolot, spakuj się, proszę - na wyjściu dodała. - Wrócisz dopiero w przyszłym roku - szybko opuściła mój pokój. To nie była jej decyzja. Cierpiała, ona sama by mi tego nigdy nie zrobiła, ojczym ją do tego nakłonił. 
Chciał mieć spokój, marzył o życiu bez problemów, a ja sama w sobie byłam problemem. 
Teraz będzie miał spokój, na zawsze. Nie mam zamiaru wracać do tego domu już nigdy. 
   Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się dymem. 
Ochłonąwszy, znalazłam walizkę i nie ociągając się dłużej, zaczęłam przeszukiwać szafy, półki i szuflady w poszukiwaniu potrzebnych mi rzeczy. Po kilku godzinach była już gotowa do wyjazdu. 
   I tak zakończył się mój ostatni dzień w domu. 
     
                    ===

II.

   Moje dotychczasowe życie można by podkreślić jednym, krótkim, sarkastycznym bywa. Teraz wszystko miało się zmienić. 
   Od dwóch dni mieszkam na wyspie. Jest tu pięknie. Poznałam kilku fajnych ludzi, ale najciekawszą osobą jest Kira. Twierdzi, że posiada dar, który pozwala komunikować się jej z duchami. Poza tym jest śliczna. Szczupła, o długich, czarnych włosach i wielkich zielonych oczach. 
- Akkie, pozwól na moment - Marcel, kierownik ośrodka, stał w drzwiach mojego pokoju. Przerażał mnie. Był bardzo blady, a jego twarz była jakby wyryta w skale. Oczy... raz brązowe innym razem czarne. 
   Podeszłam do niego, uśmiechnął się i zaproponował spacer. 
- Dlaczego to robisz? - wskazał na moją rękę pełną blizn. Nie odpowiedziałam. Przypomniała mi się wszystkie te dni, w których to robiłam, znów poczułam ten ból. Szybko zaciągnęłam rękawy. 
- Przepraszam - położył dłoń na moje ramię. 
- Chciał pan ze mną o czymś porozmawiać?
- Tak, tak... Czuję, że jesteś inna niż ci obłąkani. Jest w tobie coś wyjątkowego, z biegiem czasu dowiesz się czegoś, co być może zmieni całe twoje życie. Niestety, nie mogę ci nic więcej powiedzieć, sama musisz to odgadnąć. Tu wszystko jest możliwe. 
   Przeanalizowałam każde jego słowo kilkakrotnie. Z biegiem czasu... Jak długo muszę czekać? Dlaczego robi z tego taką tajemnicę? Co jest tu możliwe? Pogubiłam się w tym wszystkim... 
   Wróciłam do ośrodka i znalazłam Kirę, chciałam z nią o tym porozmawiać. 
- Mogę cię o coś zapytać? - usiadłam obok niej, na łóżku w holu. - Co znaczy, że wszystko jest tutaj możliwe? 
Zamyśliła się na chwilę, zamknęła oczy. Po kilku minutach odpowiedziała. 
- To, co do teraz uważałaś za fikcję, tutaj może okazać się być prawdziwe. Magia, dychy, demony... One tu żyją, są wśród nas - powoli dobierała każde słowo. Czułam jednak, że czegoś mi nie mówi. 
- O co chodzi? - zapytałam zaniepokojona. 
- Ty jesteś jedną z nich! W twoich żyłach płynie krew samego szatana! 
   Byłam zdezorientowana, o co tu do cholery chodzi?!
- Kira, uspokój się. To wszystko to jakieś brednie! 
Kiwała się w tył i w przód szepcząc coś, czego nie mogłam dosłyszeć. Była obłąkana, nie wiedziałam co mam robić. 
- Duchy nie chcą rozmawiać! - trzęsącymi się rękoma złapała za moje dłonie. Miała strach w oczach, pierwszy raz widziałam coś takiego. 
Nagle przed nami pojawił się Marcel. Jakby wyrósł z podziemi. Skarcił mnie spojrzeniem i odszedł razem z Kirą. 
                     ===

   Tej nocy nie spałam. To, co dziś usłyszałam wstrząsnęło mną. Odpaliłam kolejnego papierosa i przez okno wyszłam na plażę. Szum morza uspokoił mnie nieco. Jednak cała ta sprawa nie dawała mi spokoju. 
   Po kilku godzinach słońce zaczęło wschodzić, było ledwo widoczne, niebo tutaj zawsze było zachmurzone. Musiałam wracać zanim ktoś odkryje, że mnie nie ma. 
Odwróciłam się i wtedy na jednym z balkonów zobaczyłam Marcela, który najwyraźniej obserwował mnie. Nie myśląc wiele pobiegłam do wejścia. On już tam na mnie czekał. 
- Regulamin zabrania opuszczania ośrodka nocą - powiedział oschle. 
- Nie przestrzegam zasad - wycedziłam, wrogo na niego spoglądając. 
   Mijając go, delikatnie musnęłam jego dłoń, która była niezwykle zimna. Po plecach przeszedł mnie dreszcz. Szybkim krokiem powędrowałam do swojego pokoju. Pod jego drzwiami siedziała Kira, kiedy podeszłam, ta szybko wstała i pochyliła głowę ku ziemi. 
Nie miała już strachy w oczach, jak wczoraj. 
- Cześć - uśmiechnęła się blado. - Wybacz, że wczoraj tak cię nastraszyłam. Od lat miewam urojenia - czyżby próbowała się wyprzeć tego co mówiła?
- Kira, to co mówiłaś, zapewne jest prawdą. Ja w to wierzę - powiedziałam, nie zastanawiając się nad słowami. - Doprawdy, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale się dowiem - wzdrygnęła się. Chyba zastanawiała się nad tym, co mi odpowiedzieć. I najwyraźniej było zdziwiona, w końcu jeszcze wczoraj uważałam, że to brednie. 
- To niebezpieczne... Jednakże widzę, iż nic nie jest w stanie cię powstrzymać, trudno. Wiedz, że możesz na mnie liczyć. 
Ścisnęła moją dłoń, spuściła głowę i powoli odeszła. A ja... ja sama nie wierzyłam w to, co mówiłam. Nie wiem, czy to prawda, czy jakieś wyimaginowane, obłąkane historyjki. 

wtorek, 19 listopada 2013

Książka.

Nie wiem, czy wszyscy z was wiedzą, że piszę książkę. 
Po długim namyśle, postanowiłam, że będę tu publikować po jednym bądź po 2 rozdziały dziennie. 
Zanim mnie skrytykujecie, zastanówcie się. 
Książka ma dużo wspólnego ze mną, jest tam moja historia w połowie zmieszana z wymyśloną. 
Zanim zaczniesz krytykować, naucz się czytać między wierszami. 

To tyle, dzisiaj już coś dodam. :3 

piątek, 15 listopada 2013

...

Przepraszam was, nie napiszę o kolejnych 5 filmach. 
Wiem, że obiecałam, ale nie. 
Jeśli znajdę jakiś pomysł to o tym napiszę. 
Prawdopodobnie jeszcze dziś powinno pojawić się coś na temat. 

Sądząc po liczbie wyświetleń jest was coraz więcej. Nie tylko z Polski. Dziękuję. <3 


:C

Przepraszam was, że nie dodałam kolejnych 5 filmów, ale nie mam czasu. :C 
Obiecuję, że jutro rano dodam. 

Dzisiaj było bardzo fajnie. :3 
Piwo z Wer, Presem i Maciusiem. ♥
Nie ma lepszej ekipy. ;D
Rozstrojona gitara & Maciej & Kam & nastrajanie przez Presa. XD 
Kocham was. <3 
Co ja bym zrobiła gdyby nie wy?
No to ten.. Dobrej nocy kicie. ; **


środa, 13 listopada 2013

Filmy, filmiki. :3

Miałam pisać o Linkin Park'u, ale bardziej zainteresował mnie pomysł filmów. :3 

1. Szybcy i wściekli. 

Klasyk. <3 
Kocham ten film, wszystkie części. 
Pamiętam, kiedy pierwszy raz go obejrzałam. XD 
Nigdy nie opuści pierwszej 10 na liście moich ulubionych filmów. 
Opowiada piękną historię. 
Uczy, aby nigdy się nie poddawać, żeby kochać do śmierci, że trzeba robić to co się kocha i nie walczyć z tym. 

Kilka cytatów: 

" Życie jest proste, podejmuj decyzję i nie oglądaj się" 
" Ważne jest tylko to, czego na prawdę chcesz i podążanie za tym"
" Na podstawie tego, kogo masz koło siebie, wiesz kim na prawdę jesteś" 
"Nie ważne czy wygrałeś o centymetr czy o kilometr liczy się tylko wygrana" - Dominic Toretto

Plik:Ferrari F355 Coupé.jpgPlik:Dodge.383.magnum-black.front.view-sstvwf.JPG


2. Hooligans. 

Eeee.. No. XD 
Więc, jest to film, który spowodował wodospad łez w trakcie jego trwania i na kilkanaście minut po jego zakończeniu. 
Środowisko kibiców West Ham United.
Ustawki, ciągła walka o życie. 
Dramat. 
Piękny film.. 
Historia opisuje głównie wydarzenia z grupy kibiców należących do Green Street Elite. 
Koleżanka pokazała mi ten film, wkręciłam się. 
Obecnie czekam na 3 część. 
W drugiej akcja toczy się w więzieniu, już bez Pete'a i Matta. 
Jest, moim zdaniem, brutalniejsza niż pierwsza część. 
Hooligans 3 - never back down. 
Nie mogę się doczekać aż wyjdzie. XD 
Nie wiem nawet o czym będzie, bo nigdzie tego jeszcze nie ma, a przynajmniej ja nie mogłam nigdzie tego znaleźć. ;C 

Cytaty: 

"Wciąż dmucham bańki mydlane, piękne bańki w powietrze"

"Najlepsza jest nie świadomość, że koledzy wspierają ciebie, tylko, że ty wspierasz ich"'

"Po prostu nie rozumiem, co z tymi Amerykanami. Zaczynacie wojnę, a później to my musimy wam ratować tyłki. (…) A w dodatku zabijacie naszego żołnierza podczas manewrów"- Pete. 

"Najlepsze nie jest to, że kumple kryją ciebie, ale to, że ty kryjesz ich.." - Matt.

"Życie Peta Dunhama nauczyło mnie, że trzeba walczyć o swoje. Jego śmierć nauczyła mnie, że czasem trzeba odpuścić" - Matt

3. My, dzieci z dworca Zoo. 

Pierwszy raz oglądałam ten film w nocy, przez co później nie mogłam spać. 
Historia ludzi, którzy byli w moim wieku wstrząsnęła mną. Boję się oglądać ten film po raz kolejny. 
Pozwolę sobie zamieścić tekst z wikipedii, bo nie jestem w stanie napisać dużo o tym filmie. Jest zbyt prawdziwy.. Płakałam, płakałam prze kilka godzin po obejrzeniu, żaden film tak bardzo nie zmienił mojego poglądu na świat. 
"Opisywane wydarzenia miały miejsce w latach 1975-1977, podczas narastającej fali narkomanii wśród młodzieży w wieku ok. 13 lat w Berlinie Zachodnim, natomiast tytułowy Dworzec Zoo to miejsce, gdzie Christiane i wiele osób z jej otoczenia oczekiwało na "klientów". Prostytucja była dla tych młodych ludzi podstawowym sposobem zdobywania środków na codzienną dawkę narkotyku. Dworzec stanowił też miejsce spotkań i wymiany działek heroiny.
Opowieść dziewczyny przeplatają relacje jej matki, a także kierownika klubu spotkań dla młodzieży Haus der Mitte, policjantki z wydziału antynarkotykowego oraz pracowników socjalnych zajmujących się sprawami narkomanii wśród młodocianych.
Christiane miała 12 lat gdy zaczęła palić haszysz, opowiada też o próbie z LSD. Niedługi czas potem w otoczeniu popularnej dyskoteki Sound miała pierwszy kontakt z heroiną. Relacja Christiane pokazuje do jakich poświęceń i czynów (prostytucja i kradzieże) zdolni są ludzie uzależnieni fizycznie od narkotyku, aby zdobyć pieniądze na kolejną "działkę". Christiane wielokrotnie przechodziła odwyk i wracała do nałogu, nie widząc dróg wyjścia ze świata narkomanów, w którym przywykła żyć. Ostatecznie została przez matkę wywieziona z Berlina do rodziny w okolicach Hamburga."

Cytaty:

"Byłam niesamowicie dobra, jeśli szło o problemy innych. Tylko z własnymi nie umiałam sobie poradzić."

"Miałam chłopaka, który robił coś, czego nie zrobiłby żaden inny narkoman: który dzielił się ze mną paczuszką heroiny. Który zarabiał dla mnie pieniądze wykonując najbardziej syfiastą prace, jaka istnieje. Musiał obsłużyć co dzień jednego czy dwóch klientów więcej, żebym miała swój przydział. Wszystko było u nas na odwrót. Chłopak szedł na ulice dla swojej dziewczyny. Możliwe byliśmy jedyną parą na świecie, w której tak się działo."

"Prawdopodobnie tak bardzo kocham śmierć, że nie chcę przestać."

"Stella powtarzała, że ćpunką się urodziła i jako ćpunka chce umrzeć."

"W tej niesamowitej dolinie jesteśmy zupełnie sami. Od reszty świata odgradzają nas pionowe ściany. Nie dochodzi tu żaden dźwięk z zewnątrz. Jedynym dźwiękiem jest szum wodospadów.."




Głupia ja, popłakałam się. ;C

4. Ósmoklasiści nie płaczą. 

Czas dalszy szlochania w poduszkę. 
Nawet moja mama płakała na tym filmie, a musicie wiedzieć, że bardzo rzadko jej się to zdarza. 

Film opowiada o 12 letniej Akkie, która chorowała na białaczkę, o czym na początku nie wiedziała.
Kochała piłkę nożną, wiązała z nią swoją przyszłość. 
Miała wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze ją wspierali. 
Któregoś dnia zasłabła i zawieziono ją do szpitala. Wtedy dowiedziała się o swojej chorobie. Nie przejęła się tym, ponieważ dalej mogła grać w piłkę. 
Z czasem było z nią coraz gorzej. 
Pojechała na obóz piłkarski, na którym pomiędzy nią, a jej kolegą z drużyny pojawiło się uczucie. 
Dziewczyna zasłabła, z obozu pojechała do szpitala. 
Spędziła tam resztę swojego życia. 
W dniu ważnego dla niej meczu, na którym nie mogła być, drużyna chciała być przy niej. 
Zorganizowali mecz na trawniku przed szpitalem z jego personelem, który Akkie mogła oglądać z okna. 
Dostała telefon od swojego przyjaciela, przez który relacjonował jej cały przebieg meczu. 
Nie dotrwała do końca.. 
Na jej cześć drużynę nazwano "Akkie".. 
Ostatnia scena przedstawia kolejny mecz, grany dla niej. 
Można powiedzieć, że Akkie wygrała. 

Cytaty:

" Ósmoklasiści jednak płaczą"

"Kiedyś chciałam iść do kociego raju, ale teraz wolałabym być z ludźmi"







5. Harry Potter. 

No wiadomka, pokolenie HP jest ze mnie dumne. :3

Na ostatniej części płakałam, że to już koniec. XD 
Chciałabym, żeby kontynuowali tą opowieść. 
Każdy z was wie o czym są te filmy, więc nie będę się rozpisywać. 
CZego nauczył Cię Harry Potter

I tyle w temacie. ♥

Cytaty:

"Bo widzisz, Harry, to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności."

"Patronus to rodzaj pozytywnej siły. Jest projekcją tego, czym dementor się żywi... nadziei, szczęścia, woli przeżycia... ale nie może odczuwać rozpaczy jak prawdziwy człowiek, więc dementor nic mu nie może zrobić."









Dobra, na dzisiaj koniec. :3
Jutro kolejne 5 filmów. 
Mam nadzieję, że czytacie to od początku do końca, bo się cholernie napracowałam i nawet napłakałam. XD
Także, no.. 
Miłego dnia i wieczoru. ♥